NIEBIBLIJNY KALWINIZM. CZY KALWINIZM TWIERDZI COŚ INNEGO NIŻ BIBLIA? Cz. II
CO MÓWIĄ DOGMATY ”TULIP”, A CO MÓWI BIBLIA 1 – CAŁKOWITA DEPRAWACJA CZYLI NIEZDOLNOŚĆ DO NAWRÓCENIA
Niestety, już nawet tytuł zawiera nieprawdę. Całkowita deprawacja nie jest tożsama z niezdolnością do nawrócenia. Aby jakakolwiek konstruktywna krytyka kalwinizmu była możliwa, oba te pojęcia: a więc całkowita deprawacja oraz niezdolność do nawrócenia muszą zostać najpierw zdefiniowane. Niestety autor artykułu nigdzie tego nie robi, natomiast zakłada, że czytelnik natychmiast zgodzi się z jego wnioskami, które de facto są też nieudowodnionymi tezami. Autor artykułu nie próbuje dyskutować z teologią reformowaną, a chce ze wszech miar udowodnić rację swojego konstruktu myślowego, który uważa za prawdę o kalwinizmie, a czym ów konstrukt z cała pewnością nie jest. Zatem w tytule prezentowane nam jest teza, która na pierwszy rzut oka może wyglądać na kalwińską, choć w rzeczywistości kalwińską nie jest, ale tak prezentuje ją autor i to z nią będzie przeprowadzał dyskusję.
W wyniku upadku Adama cały rodzaj ludzki jest całkowicie zdeprawowany, ponieważ grzechem jest w takim samym stopniu dotknięta każda sfera ludzkiego życia: umysł, sumienie, emocje i wola.
Cytowane stwierdzenie jest prawdziwe i zgodne ze Słowem Bożym. A gdy PAN widział, że wielka jest niegodziwość ludzi na ziemi i wszystkie zamysły i myśli ich serca były tylko złe po wszystkie dni (Rdz 6:5), I PAN poczuł miłą woń, i PAN powiedział w swoim sercu: Nie będę więcej przeklinał ziemi z powodu człowieka, bo myśl serca człowieka jest zła od młodości. Nie wytracę więcej wszystkiego, co żyje, jak teraz uczyniłem (Rdz 8:21), I was ożywił, którzy byliście umarli w upadkach i w grzechach; w których niegdyś postępowaliście według zwyczaju tego świata i według władcy, który rządzi w powietrzu, ducha, który teraz działa w synach nieposłuszeństwa. (Ef 2:1 – 2) Czym są w Biblii umysł, sumienie, emocje i wola? To elementy, które wspólnie tworzą biblijne pojęcie serca. Zatem kiedy Biblia mówi o sercu ma na myśli te właśnie wszystkie elementy. Dlatego w Ewangelii Marka czytamy: Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, cudzołóstwo, nierząd, zabójstwa, kradzieże, chciwość, niegodziwość, podstęp, wyuzdanie, oko złe, bluźnierstwo, pycha, głupota. Całe to zło pochodzi z wnętrza i kala człowieka. (Mk 7:21 – 23)
Cała ludzkość jest duchowo martwa, bo trwa w swoich grzechach. Z tej przyczyny żaden człowiek nie jest naturalnie zdolny, aby uwierzyć, nawrócić się i przyjąć Chrystusa, ponieważ nie posiada potrzebnej do tego własnej woli.
Rzeczywiście ludzkość jest duchowo martwa z powodu grzechów swoich, jednakże nigdzie teologia reformowana nie naucza, że człowiek „nie jest naturalnie zdolny” aby uwierzyć i się nawrócić oraz przyjąć Chrystusa. Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo aby panował: I Bóg widział wszystko, co uczynił [włączając w to człowieka], a było to bardzo dobre...(Rdz 1:31). Człowiek ma wszelkie naturalne zdolności aby pokutować i przyjąć Chrystusa, natomiast nie ma moralnej zdolności, by to uczynić, ponieważ jest w niewoli grzechu. Pisząc zatem, że kalwinizm naucza, iż człowiek nie ma naturalnej zdolności do wiary, nawrócenia i przyjęcia Chrystusa autor wypacza to czego teologia reformowana naucza.
Dalej autor imputuje, że nauka reformowana naucza, że człowiek nie ma własnej woli. Zgodnie z doktrynami łaski człowiek ma własną wolę, natomiast jego wola nie jest nieograniczona. Gdyż zamysł ciała to śmierć, ale zamysł Ducha to życie i pokój; dlatego, że zamysł ciała jest nieprzyjacielem Boga, bo nie poddaje się prawu Bożemu, gdyż i nie może.(Rz 8:6 – 7) Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, że każdy, kto popełnia grzech, jest sługą grzechu (doulos estin tes hamartias).A sługa nie mieszka w domu na wieki, lecz Syn mieszka na wieki. Jeśli więc Syn was wyzwoli, będziecie prawdziwie wolni. (J 8:34 – 36) Wy jesteście z waszego ojca – diabła i chcecie (epitymias – pożądacie, pragniecie) spełniać pożądliwości waszego ojca…. (J 8:44) Zatem ludzka wola jest podporządkowana pragnieniom diabła, sama z siebie jest nastawiona na spełnianie zamysłów ciała, które są nieprzyjazne Bogu, a wreszcie jest to wola poddanego grzechowi niewolnika, tak więc pragnienie grzechu jest decydujące przy podejmowaniu każdej wolnej decyzji nienawróconego.
Wreszcie Biblia wyraźnie naucza, że ludzka wola zawsze jest poddana woli Boga, ponieważ wola Boga to wola suwerenna. Mając na względzie suwerenność Boga nie możemy rozumieć jej jako tylko i wyłącznie niezależność Boga w podejmowaniu decyzji dotyczących jego samego oraz tych, którzy dobrowolnie mu się poddali. Suwerenność Boga rozumiana właściwa zakłada nadrzędność Boga w stosunku do całej rzeczywistości oraz realną władzę nad całą rzeczywistością. Bóg jest zatem suwerenem swojego stworzenia, co oznacza, że wszystko co istnieje podlega decyzjom Boga, które są niezależne od woli stworzenia. Dlatego Biblia naucza:
Nasz Bóg jest w niebie, czyni wszystko, co zechce. (Ps 115:3) Wszyscy mieszkańcy ziemi są uważani za nic. Według swojej woli postępuje z wojskiem niebieskim i z mieszkańcami ziemi, a nie ma nikogo, kto by wstrzymał jego rękę lub powiedział mu: Co czynisz? (Dn 4:35) W nim, mówię, w którym tez dostąpiliśmy udziału, przeznaczeni według postanowienia tego, który dokonuje wszystkiego według rady swojej woli (Ef 1:11)
Mówiąc skrótowo, ta doktryna mówi o całkowitej niezdolności człowieka do przyjęcia Ewangelii, nawet w odpowiedzi na głos Ducha Świętego.
Nie jest rzeczą właściwą przypisywać doktrynie tego czego nie mówi, a autor tego artykułu dokładnie to właśnie robi. Tym bardziej niegodne jest by spod pióra lub klawiszy komputerowych chrześcijanina wychodziły tego rodzaju kłamstwa. Teologia reformowana w sposób jasny naucza, że nikt nie przyjmie Ewangelii inaczej jak pod działaniem Ducha Świętego i świadczą o tym słowa Biblii: A moja mowa i moje głoszenie nie opierały się na powabnych słowach ludzkiej mądrości, ale na ukazywaniu Ducha i mocy; aby wasza wiara nie opierała się na mądrości ludzkiej, ale na mocy Boga (1Kor 2:4 – 5), Wiedząc, umiłowani bracia, że zostaliście wybrani przez Boga; gdyż nasza ewangelia nie doszła was tylko w słowie, ale także w mocy i w Duchu Świętym, i w pełnym przekonaniu. Wiecie bowiem, jacy byliśmy dla was, przebywając wśród was (1Tes 1:4 – 5), Przysłuchiwała się temu też pewna bogobojna kobieta, imieniem Lidia, z miasta Tiatyry, sprzedająca purpurę, której to serce otworzył Pan, aby uważnie słuchała tego, co mówił Paweł (Dz 16:14) Zastanawiające jest jak daleko w nieprawdzie jest w stanie posunąć się ktoś mieniący się chrześcijaninem, aby udowodnić swoje zdanie.
Mówi ona, że do Chrystusa przyjdą tylko te osoby, które zostały imiennie wybrane przed założeniem świata.
Wszystko, co mi daje Ojciec, przyjdzie do mnie, a tego, który przyjdzie do mnie, nie wyrzucę precz (J 6:37) Kto przyjdzie do Chrystusa? Ci, których daje Mu Ojciec. Wiemy, że nie wszyscy przychodzą do Chrystusa, zatem jeśli do Chrystusa przychodzą ci, których daje mu Ojciec, a nie wszyscy przychodzą do Chrystusa, zatem pośród wszystkich ludzi świata musi istnieć grupa, której liczebności nie znamy, którą Bóg wybrał, aby podarować Synowi. Jeżeli jest to konkretna grupa, to w jej skład muszą wchodzić konkretni ludzie. Czyż nie jest to imienne wybranie? A to jest wola Ojca, który mnie posłał, abym nie stracił nic z tego wszystkiego, co mi dał, ale abym to wskrzesił w dniu ostatecznym. I to jest wola tego, który mnie posłał, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w niego, miał życie wieczne, a ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym (J 6:39 – 40) – To co Ojciec dał Synowi to ci, którzy w niego wierzą i to ich Syn wskrzesi. Zatem na zasadzie odwrotności: Syn wskrzesi tych, którzy w niego wierzą, a są to ci, którzy podarowani Synowi przez Ojca. Jak nas wybrał w nim przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni przed jego obliczem w miłości. (Ef 1:4) Tych bowiem, których przedtem znał, tych też przeznaczył, aby stali się podobni do obrazu jego Syna, żeby on był pierworodnym między wieloma braćmi. (Rz 8:29)
Autor zapomina, że ta tak nazwana przez niego „bardziej biblijna” teologia Arminiusza również zakładała wybranie, choć niebezwarunkowe. Wg Arminiusza, który w swoim nauczaniu jest kalką katolickiego molinizmu, Bóg musiał się uczyć decyzji, które człowiek podejmie w przyszłości i postępować zgodnie z nimi, aby umożliwić człowiekowi zbawienie. Jest to stricte molinistyczna teoria o pośredniej wiedzy Boga, która jest tworem pseudo teologicznym, a którego zadaniem jest tylko i wyłącznie ochrona semipelagiańskiego nauczania o całkowicie wolnej woli człowieka, co w przypadku katolickiego sakramentalizmu oraz nauczania o konieczności własnych zasług do zbawienia ma sens, ale w przypadku ewangelii łaski oraz nauczania o doskonałym i zakończonym dziele Chrystusa jest tego sensu pozbawione. Zastanawiające jest tu więc arbitralne stwierdzenie autora artykułu, że teologia arminiańska jest biblijna.
Jednak gdyby cały rodzaj ludzki był całkowicie zdeprawowany i niezdolny do nawrócenia, to Pan Jezus nie wzywałby do nawrócenia żydów, którzy znając Boże prawo, mimo to kierowali się własnymi pożądliwościami. Jeżeli ci ludzie byliby niezdolni do nawrócenia, to Jezus wiedziałby, że wzywanie ich do pokuty jest nonsensem.
Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli go nie pociągnie mój Ojciec, który mnie posłał. A ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym (J 6:44). Jeśli według założeń autora tekstu, ludzie mają zdolność, by swoimi siłami uwierzyć w Syna Bożego, to dlaczego Jezus powiedział, że nikt nie może przyjść do Niego, chyba że pociągnie go Ojciec. Czyż nie jest to wskazanie na duchową i moralną niezdolność przyjęcia Ewangelii?
Autorowi mylą się dwa porządki, co widać już wcześniej: porządek naturalny i moralny. Naturalnie człowiek jest zdolny do czynienia tego czego Bóg od niego oczekuje, co wynika z tego, że takim uczynił go Bóg, ponieważ takim został stworzony, ma uszy by słyszeć i oczy by widzieć, ale moralnie nie jest do tego zdolny, ponieważ jest „martwy w swoich grzechach”. Moralna niezdolność jest logicznym i jasnym wnioskiem jaki możemy wyciągnąć zarówno ze słów Jezusa, jak i słów apostołów. Jak jest napisane: Nie ma sprawiedliwego, ani jednego: Nie ma rozumnego i nie ma nikogo, kto by szukał Boga. Wszyscy zboczyli z drogi, razem stali się nieużyteczni, nie ma nikogo, kto by czynił dobro, nie ma ani jednego.(Rz 3:10 – 12) To naturalna zdolność, a nie moralna niezdolność człowieka jest podstawą jego odpowiedzialności.
Paweł Apostoł w 2 rozdziale Listu do Rzymian wyraźnie wskazuje na odpowiedzialność Żydów oraz konieczność ich zbawienia, wskazując jednocześnie na brak pokuty pośród tych, którzy posiadają prawo. Posiadanie prawa Bożego nie jest równoznaczne z posiadaniem zdolności do jego wypełniania. Wielu ludzi posiada prawo jazdy, a ilu mimo znajomości przepisów ich nie przestrzega, wiedząc, że posiadanie prawa jazdy zakłada przestrzeganie tych przepisów. Używając logiki autora artykułu, musimy zadać sobie pytanie, skoro ludzie łamią przepisy, mimo że je znają, to po co ich wzywać do zachowywania tych przepisów przez choćby różne akcje medialne? To posiadanie prawa jazdy czyni ich odpowiedzialnymi. Pomimo tego, że nie mają moralnej zdolności do zachowywania przepisów, to maja te naturalne: znajomość przepisów, znaki na drodze, itp. Ludzie są karani na podstawie tego, że złamali przepisy niezależnie od tego czy mieli zdolność moralną czy nie, ponieważ zakłada się, że wraz z prawem jazdy nabyli zdolność naturalną czyli, że znali przepisy w momencie ich łamania. Przepisy tak samo ustanawia się niezależnie od tego czy uczestnicy ruchu drogowego mają zdolność moralność czy nie do ich zachowania, ponieważ zakłada się, że mają zdolność naturalną, którą nabywają wraz zapoznaniem się z tymi przepisami.
Podobnie sprawa się ma z odpowiedzialnością Izraela. Bóg wymaga od nich posłuszeństwa prawu ponieważ im je dał i jako ludzie znając je, są w sposób naturalny zdolni do jego zachowania, choć wielu nie posiada zdolności moralnej do zachowania prawa, czyli innymi słowy prawo Boże nie jest dla nich tak ważne, jak własne pożądliwości. Stąd wynika ich odpowiedzialność.
Nie wskazywałby też na ich upór, ani nie dziwiłaby Go ich niewiara, gdy mówił do nich: Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich życie wieczne; a one składają świadectwo o mnie; lecz mimo to do mnie przyjść nie chcecie (J 5:39-40) … i dziwił się ich niedowiarstwu (Mk 6:6a)
We fragmencie z Ewangelii Jana Jezus odnosi się do tego o czym pisałem wyżej. Ten fragment to oskarżenie Żydów, że widząc cuda, którymi Bóg poświadcza prawdę ewangelii, ją odrzucili. Ci ludzie choć mają oczy i widzą co się dzieje, a jednak nie chcą przyjść do tego, który czynił to wszystko co widzieli. Dlaczego nie chcieli przyjść? To pytanie, nad którym autor się tu nie pochyla. Warto zwrócić uwagę, że Jezus mówi o ich niechęci pomimo znaków i cudów, które widzieli.
W rozdz. 10, wersecie 25 Jezus ponownie odnosi się do tego samego faktu, Żydzi nie wierzą cudom, które widzą. Po czym w wersecie 26 Jezus dodaje: Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec, jak wam powiedziałem. (J 10:26) Do czego odnosi się Jezus? Między innymi do wersetu 14 tego rozdiału: Ja jestem dobrym pasterzem i znam moje owce, a moje mnie znają. (J 10:14) Ci, którzy nie przyjmują Jezusa nie są jego owcami, nie są tymi, których podarował Mu Ojciec, ponieważ owca nie zna głosu Pasterza, chyba, że pociągnie ją Ojciec.
Jeśli chodzi o fragment z Ewangelii Marka, to spójrzmy co go poprzedza. Jezus odpowiada na podobny rodzaj argumentów co Ewangelii Jana. Tam kwestionowano Go i Jego cuda na podstawie badania Pisma, tutaj kwestionują i odrzucają Go na podstawie znajomości Jego rodziny. Jezus wyraźnie naucza, że nigdzie, tylko w swojej ojczyźnie prorok pozostaje bez posłuchu i czci. Zatem wie, że taki sam los czeka go jako proroka, a mimo to wyraża zadziwienie tym stanem rzeczy. Pamiętajmy, że Jezus jest nie tylko Bogiem, ale także człowiekiem i nie są mu nieobce ludzkie emocje.
Nie wolno zapominać, że te słowa mówił sam Bóg.
Mówił to też człowiek o imieniu Jezus. Jeśli zapomnimy, że słowa zawarte w Ewangelii wypowiada także prawdziwy człowiek, to słowa Jezusa z Ewangelii Marka: Lecz o tym dniu i godzinie nikt nie wie, ani aniołowie, którzy są w niebie, ani Syn, tylko Ojciec (Mk 13:32) oznaczałyby, że Chrystus nie jest równy Bogu, ponieważ czegoś z wiedzy Boga mu brakuje, a Biblia stałaby się wewnętrznie sprzeczna. Jest to argument tak często używany w dyskusjach przez unitarian. Autor, chcąc za wszelka cenę udowodnić swoją rację, sam wciąga się w pułapkę swojego rozumowania.
W myśl dogmatu o nieodpartej Bożej łasce, na kolejnych stronach Ewangelii powinniśmy czytać o nawróceniu całego Izraela i wytrwaniu w wierze całego ówczesnego pokolenia. Jednak tak się nie stało, a nawet było odwrotnie. Oni dostali od Boga możliwość upamiętania, jednak większość z nich niedługo później wołała do Piłata: „Ukrzyżuj Go, jego krew niech spadnie na nas i na nasze dzieci”. Te słowa Jezusa dowodzą jednoznacznie o nieprawdziwości tez o całkowitej deprawacji ludzkości i nieodpartej łasce.
To słowa autora świadczą o tym, że autor albo nie nie rozumie na czy polega nauczanie doktryny o nieodpartej łasce, albo co gorsza nie rozumie tego co czyta. Pismo choć potwierdza, że Izrael jest ludem Pana, to nie naucza, że cały Izrael składa się z wybranych przez Boga ludzi przeznaczonych do zbawienia na podstawie obietnicy: Lecz nie jest możliwe, żeby miało zawieść słowo Boże. Nie wszyscy bowiem, którzy pochodzą od Izraela, są Izraelem. Nie wszyscy też przez to, że są potomstwem Abrahama, są dziećmi, ale jest powiedziane: W Izaaku będzie nazwane twoje potomstwo. To znaczy, że nie dzieci ciała są dziećmi Bożymi, lecz dzieci obietnicy są uznane za potomstwo. (Rz 9:6 – 9) Paweł Apostoł tak pisał o Żydach: Pytam więc: Czy się potknęli, aby upaść? Nie daj Boże! Ale raczej przez ich upadek zbawienie doszło do pogan, aby wzbudzić w nich zawiść. (Rz 11:11) Slowa Apostoła wskazują, że odrzucenie Jezusa przez Izrael było w Bożych planach, aby dotrzeć z ewangelią do wielu ludzi na całym świecie.
Paweł Apostoł także naucza w 11 rozdziale Listu do Rzymian, przywołując historię proroka Eliasza, który skarży się przed Bogiem, że tylko on sam został z całego Izraela, a Bóg odpowiedział, że zachował sobie z całego Izraela siedem tysięcy mężów, którzy nie zgięli kolan przed Baalem, że Izrael niekoniecznie oznacza całą społeczność etniczną, a raczej Izrael jako lud Boży to ci, którzy są do tego zachowani przez samego Boga. Zatem zachowana resztka Izraela to wciąż Izrael.
Dlaczego więc w świetle doktryny o nieodpartej łasce cały Izrael miałby się nawrócić? Na to pytanie chyba tylko intelekt autora jest w stanie dać odpowiedź.
Przytoczone słowa Jezusa do których odnosi się autor są dowodem przeciwko doktrynom łaski tylko i wyłącznie w wyobraźni autora. Autor wyrywa te fragmenty z kontekstu, nie dokonuje żadnej spójnej i logicznej egzegezy oraz unika zestawienia tych fragmentów z innymi fragmentami z Biblii, które nadałaby im ich prawdziwy sens (tzw. kontekst dalszy). Czytamy w Biblii: Królowie ziemi powstali i książęta zebrali się razem przeciw Panu i przeciw jego Chrystusowi. Rzeczywiście bowiem Herod i Poncjusz Piłat z poganami i ludem Izraela zebrali się przeciwko twemu świętemu Synowi, Jezusowi, którego namaściłeś; Aby uczynić to, co twoja ręka i twój wyrok przedtem postanowiły, że ma się stać [kai he boule su proorisen genestai]. (Dz 4:26 -28)
Wydanego [horismene – imiesłów czas ter. wynikający z czasu przeszłego] zgodnie z powziętym postanowieniem [prognosei – wiedza uprzednia] Boga oraz tym, co przedtem wiedział, wzięliście i rękami bezbożników ukrzyżowaliście i zabiliście. (Dz 2:23) Skoro odrzucenie Jezusa dokonało się ponieważ wynikało z postanowienia Bożego dokonanego w wieczności, to niby w jaki sposób słowa Jezusa o niedowiarstwie i niechęci przywódców Izraela do pójścia za Chrystusem miałyby udowodnić nieprawdziwość doktryn łaski? Tak naprawdę, które słowa Jezusa świadczą o nieprawdziwości doktryn o nieodpartej łasce i totalnej deprawacji? Czy te, o których wspomina autor po wyrwaniu ich z kontekstu? Czy może te z Ewangelii Jana 6:44, że nikt nie może do Niego przyjść niepociągnięty przez Ojca.
Boża wszechwiedza polega na tym, że Bóg potrafi przewidzieć każdy nasz ruch, dlatego nie jesteśmy Go w stanie niczym zaskoczyć.
Jest to stwierdzenie czysto filozoficzne, wynikające z wcześniej wspomnianego molinizmu, nie mające żadnego poparcia w Biblii. Zapowiadam od początku rzeczy ostatnie i od dawna to, czego jeszcze nie było. Mówię: Mój zamiar się spełni i wykonam całą swoją wolę (Iz 46:10) Bóg oświadcza, że zapowiada to czego jeszcze nie było, bo taka jest Jego wola i wykona ją w całości. Zatem to co się wydarzy, wydarzy się ponieważ taka jest jego wola. Oznacza to także, że skoro jest to prawda uniwersalna, to wszystko co się stało i się dzieje obecnie jest wynikiem woli Boga, a nie zdolności Boga do przewidywania. Zdolność przewidywania zakłada jakiś margines błędu, zatem to by znaczyło, że działanie Boga wynikające z tego przewidywania obciążone jest marginesem błędu. Jeśli zaś powiemy, że to przewidywanie wynika z faktu, że Bóg patrzy w przyszłość i widzi co człowiek zrobi, oznaczałoby to, że istnieje coś poza Bogiem, coś większego, ponieważ Bóg musi się tego uczyć. W jednym i drugim przypadku konsekwencją logiczną jest karykatura wszechmogącego Boga. Jednocześnie wskazywałoby to na suwerenność woli człowieka, który jest stworzeniem, nad wolą Stwórcy, ponieważ Bóg musi się do niej dostosować. Jest to z punktu widzenia biblijnego absurd: Wszyscy mieszkańcy ziemi są uważani za nic. Według swojej woli postępuje z wojskiem niebieskim i z mieszkańcami ziemi, a nie ma nikogo, kto by wstrzymał jego rękę lub powiedział mu: Co czynisz (Dn 4:35) W nim, mówię, w którym też dostąpiliśmy udziału, przeznaczeni według postanowienia tego, który dokonuje wszystkiego według rady swojej woli (Ef 1:11). Wszędzie Biblia uczy nas, że to co się z nami dzieje jest wyrazem Bożej woli, Jego postanowienia i zamiarów.
Jego myśli są tak wysoko nad naszymi myślami, że uwzględniają nawet nasze błędne wybory,„bo Bóg we wszystkim współdziała ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują” (Rz 8:28).
oidamen de hoti tois agaposin (celownik komu? czemu?) ton Theon panta synergei eis agathon. Zapomina autor dodać dalszą część tego wersetu: tois kata prothesin (według wcześniejszego postanowienia) kletois usin (powołanymi będącymi)
A wiemy, że wszystko współdziała dla dobra tych, którzy miłują Boga, [to jest] tych, którzy są powołani według postanowienia [Boga].(Rz 8:28 UBG)
Użyte tu przez autora tłumaczenie Biblii Warszawskiej jest tu użyte, ponieważ „udowadnia” zakładany przez autora synergizm. Tymczasem tekst grecki mówi o tym, że wszystko współpracuje ze sobą czyli cała otaczająca nas rzeczywistość, dla dobra tych, którzy Boga miłują. Wystarczy spojrzeć na tekst UBG. Autor jakimś cudem zapomniał dokończyć werset i dodać, że ci którzy miłują to są ci, którzy są powołani według Jego postanowienia, a nie na podstawie wiedzy Boga o ich decyzjach. Widać tu wyraźnie, że autor cytuje tak okrojone fragmenty i w takich tłumaczeniach, które potwierdzają jego tezy. Nie jest to niestety postawa wierności biblijnemu tekstowi, a przecież zdaje się właśnie o to autor oskarża kalwinistów.
Wolny wybór nie wyklucza Bożej suwerenności, lecz jest wypadkową Jego suwerenności, wszechmocy i miłości. Bóg okazuje swoją wielkość przez to, że w imię miłości do swojego stworzenia postanowił, aby Jego umiłowany syn poniósł karę za grzechy wszystkich ludzi – chociaż wiedział, że wielu ludzi odrzuci Jego miłość. Dlatego Boży plan nigdy nie polegał na zaprogramowaniu człowieka, bo właśnie to odróżnia nas od zwierząt.
Mamy tu przykład tego jak bardzo tradycja wpływa na sposób interpretacji Pisma. Założeniem jest, że człowiek ma wolną wolę, a ponieważ autor nie interpretuje tego pojęcia, zatem należy rozumieć, że stosuje tu powszechne pojmowanie zagadnienia wolnej woli, które nie jest biblijne, a wynika z dziewiętnastowiecznego humanizmu. Wobec tego założeniem autora jest, że Bóg z miłości oraz aktem suwerennym podarował człowiekowi suwerenność. Jak już mogliśmy zobaczyć Biblia widzi tylko jednego suwerena w całym wszechświecie – i nie jest to człowiek.
Teologia reformowana nigdzie nie naucza o tym, że człowiek jest zaprogramowanym robotem i nie podejmuje wolnych wyborów. Natomiast zgodnie z Biblią naucza, że jego zdolność do podejmowania wyborów zgodnych z wolą Bożą bez Bożej łaski, a na podstawie tylko własnych sił, jest niemożliwa, ponieważ człowiek jest duchowo martwy czyli jest moralnie niezdolny do dokonywania takich wyborów. Po drugie, Bóg okazuje swoją wielkość w taki sposób jaki chce. W nim bowiem wybrał nas przez założeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni przed obliczem jego; w miłości przeznaczył nas dla siebie do synostwa przez Jezusa Chrystusa według upodobania woli swojej, ku uwielbieniu chwalebnej łaski swojej, którą nas obdarzył w Umiłowanym. (Ef 1:4 – 6)
Jeśli Chrystus poniósł śmierć za wszystkich ludzi, to biorąc pod uwagę fakt, że dzieło jest zakończone i doskonałe to by znaczyło, że wszyscy są zbawieni niezależnie od tego czy przyjmują Jezusa czy nie. Jeśli jednak ludzie odrzucają Jezusa to w świetle tego o czym mówi autor, znaczy, że dzieło nie jest doskonałe i skończone, a ofiara Chrystusa umożliwiła tylko zbawienie, a to z kolei oznaczałoby, że wypełnienie dzieła zbawienia leży w ludzkich rękach. Jak w świetle tego co twierdzi artykuł mamy odczytać słowa również z listu do Efezjan: Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili. (Ef 2:10)
Natomiast Biblia mówi bardzo jasno, że Bóg dał ludziom rozum i wolną wolę, ale że potrafi też przewidzieć skutki naszych błędów, które dotykają nas w celu wychowawczym. Dlatego Bóg uwalnia nas od tych skutków dopiero wtedy, gdy zaczynamy rozumieć swój błąd i wykazywać skruchę.
Wg autora tekstu Bóg przewiduje skutki błędów, które popełnia człowiek, ale błędy są narzędziem wychowawczym. W czyim ręku? Zakładam, że Boga. Skoro tak, to jawi się tu kilka problemów. Po pierwsze, skoro Bóg coś potrafi, to czy jest to cecha nabyta czy też wynika ona z natury Boga. Jeśli nabyta, to znaczy, że Bóg nie jest pełnym i skończonym bytem, ponieważ czegoś może mu brakować, a jeśli wynika z natury, to czy umiejętność przewidywania, co wcale nie gwarantuje stu procentowej pewności, również nie umniejsza wszechmocy Boga wynikającej z jego natury, ponieważ wskazywałoby to, że są pewne aspekty rzeczywistości, na które Bóg nie ma bezpośredniego wpływu, nad którymi nie ma władzy kreowania ich, a jedynie przewidywanie czyli swego rodzaju działanie prawdopodobieństwa. Po drugie, jeżeli Bóg tylko przewiduje, a więc zakłada jakiś scenariusz, choć nie może być go pewny, to czy te błędy, które mamy popełniać zawsze będą miały skutki, które są w swoim wymiarze edukacyjne? Tak czy inaczej, bez względu na to, jak niekorzystny obraz Boga wynika z takiego rozumowania, autor na piedestale stawia ludzki rozum i wolną wolę. To rozum, jako zdolność uczenia się oraz wolna wola człowieka są dla autora artykułu punktem wyjścia do całej krytyki kalwinizmu.
Kolejną kwestią jest pytanie czy człowiek po upadku Adama pozostaje w takim samym stanie jak przed upadkiem. Herezja pelagianizmu zakładała, że człowiek po upadku pozostał taki sam, zachowując te same zdolności moralne co przed grzechem Adama. Zdaje się, że autor ma takie samo podejście do tematu – człowiek ma całkowitą zdolność do pojęcia swoich błędów, a więc Bóg może zniwelować skutki grzechu, ale dopiero kiedy człowiek sam je pojmie. Czy naprawdę duchowy trup może pojąć stan swojej śmierci i zapragnąć życia?
Doktryna o całkowitej deprawacji pozbawia człowieka wolnej woli. Gdyby była prawdą, to nienawróceni ludzie w dniu sądu mogliby mieć uzasadnione pretensje do Boga, że nie jest sprawiedliwy, bo nie dał im możliwości nawrócenia.
Całkowicie fałszywy wniosek. Doktryna nie pozbawia człowieka woli, a ukazuje prawdę o tym w jakim stanie jest ta wola. Pokazuje co ma bezpośredni wpływ na wolę, a w konsekwencji na ludzkie czyny. Prawda o deprawacji ludzkiej natury ukazuje prawdę o skłonności ludzkiej woli do wybierania tego co ze swojej natury jest przeciwne Bogu.
Autor zakłada, że skoro Bóg postanawia zbawić to jest to winny wszystkim ludziom. Czy jeśli władca okazuje łaskę pewnym buntownikom, to jest zobowiązany do okazania jej każdemu? Człowiek jest upadły, w buncie przeciw swojemu Stwórcy i całkowicie zasługuje na potępienie. Nie ma ani jednego sprawiedliwego. Nasze czyny nas oskarżają. A wiemy, że wszystko, co mówi prawo, mówi do tych, którzy są pod prawem, aby wszystkie usta zostały zamknięte i aby cały świat podlegał karaniu Boga. (Rz 3:19) Wobec Bożego sądu nikt nie będzie mógł się bronić. Cała ludzkość zasługuje na Boże potępienie i tym wyrokiem Bóg oddałby sobie chwałę przez sprawiedliwość. To tylko i wyłącznie łaska okazana światu, że Bóg postanowił zachować od potępienia część tej ludzkości i uczynił to swoją mocą przez krzyż Chrystusa.
Natomiast napisano, że na potępienie pójdą ludzie, którzy „nie przyjęli (Bożej) miłości (ani) prawdy, która mogła ich zbawić, ponieważ większe upodobanie znaleźli w nieprawości” (2Tes 2:10). Więc do piekła pójdą ludzie, którzy mogli być zbawieni, lecz wzgardzili Bożą miłością, bo za większą wartość uznali to, co oferuje świat, tak samo, jak faryzeusze „udaremnili Boży zamiar względem siebie, bo nie dali się Janowi zanurzyć na odpuszczenie swoich grzechów (Łk 7:29-30), bo ludzką chwałę pokochali bardziej, niż Bożą chwałę” (J 12:43).
Autor na początku artykułu przestrzega, że kalwiniści wyrywają fragmenty z kontekstu. No cóż, jak na razie notorycznie robi to sam. Cytuje fragment z 2Listu do Tesaloniczan, który traktuje o antychryście, jego przyjściu na świat pośród znaków i cudów oraz zwodzenia tych, którzy giną: Niegodziwiec przyjdzie za sprawą szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów. Wśród wszelkiego zwodzenia nieprawości wobec tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, by zostali zbawieni. (2Tes 2:9 – 10) Konsekwencją nie przyjęcia zbawczej prawdy jest śmierć. Jest to konsekwencja ludzkiego działania. Ten fragment jest sądem nad tymi, którzy ulegli zwiedzeniu, nie ma tu mowy o tym, że mogli zostać zbawieni o czym świadczy kolejny werset, który autor pominął: Dlatego Bóg zsyła im silne omamienie, tak że uwierzą kłamstwu. (2 Tes 2:11) Zatem ci co giną, co odrzucili prawdę, przyjmują kłamstwo i ulegają zwiedzeniu, ponieważ Bóg zsyła im silne omamienie. Jeżeli człowiek ma całkowicie wolny wybór, to dlaczego Bóg zsyła mu omamienie i to nie byle jakie omamienie, a silne omamienie? Ten fragment wyraźnie uczy, że to iż ci ludzie ulegli zwiedzeniu oraz nie przyjęli miłości i prawdy by móc być zbawionymi, jest wyrazem woli Boga, ponieważ to on dał im silne omamienie i wiarę w kłamstwo.
Słysząc to, wszyscy ludzie, jak również celnicy, przyznawali słuszność Bogu, będąc ochrzczeni chrztem Jana.Ale faryzeusze i znawcy prawa odrzucili radę Boga sami przeciwko sobie, nie dając się przez niego ochrzcić (Łk 7:29 – 30)
Umiłowali bowiem chwałę ludzką bardziej niż chwałę Bożą. (J 12:43), werset wcześniej: Jednak i z przełożonych wielu uwierzyło w niego, ale z powodu faryzeuszy nie wyznawali [go], aby nie wyłączono ich z synagogi. (J 12:42)
Cytują fragmenty z ewangelii Łukasza i Jana, autor tworzy tylko wrażenie, że fragmenty te przemawiają przeciwko teologii reformowanej. Te cytaty potwierdzają tylko i wyłącznie to, o czym teologia reformowana mówi, a mianowicie o odpowiedzialności człowieka. Problem w tym, że autor tak bardzo skupia się na działaniu człowieka, że zupełnie ignoruje fakt, iż Biblia uczy, że jest to wszystko wynikiem postanowienia Boga.
To są decyzje wynikające z wolnej woli, nad którymi Jezus wielce ubolewa, mówiąc:
To są decyzje wynikające z wolnej woli, nad którymi Jezus wielce ubolewa, mówiąc:Gdy wam grałem, to nie tańczyliście; a gdy się na wami litowałem, to nie płakaliście. Bo gdy przyszedł Jan Chrzciciel, który nie jadł chleba i nie pił wina, to mówiliście, że go demon opętał, a gdy przyszedł Syn Człowieczy, który je i pije, to mówicie, że żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników (Łk 7:31 – 34)
Tak decyzje te wynikają z woli człowieka, ponieważ w każdej decyzji człowieka wola bierze swój udział, jednakże jak już pisałem, autor zakłada, że ta wola jest całkowicie wolna w znaczeniu autonomiczna i niezależna, nie podlegająca żadnym zewnętrznym wpływom.
Autor na dowód swojej tezy cytuje słowa Jezusa z Ewangelii Łukasza: I powiedział Pan: Do kogo więc przyrównam ludzi tego pokolenia? Do kogo są podobni? Podobni są do dzieci, które siedzą na rynku i wołają jedne na drugie: Graliśmy wam na flecie, a nie tańczyliście, śpiewaliśmy pieśni żałobne, a nie płakaliście. Przyszedł bowiem Jan Chrzciciel, nie jadł chleba i nie pił wina, a mówicie: Ma demona. Przyszedł Syn Człowieczy, jedząc i pijąc, a mówicie: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników.Lecz usprawiedliwiona jest mądrość przez wszystkie swoje dzieci. (Łk 7:31 – 35) Jezus mówi te słowa w świetle wyraźnie zarysowanego podziału na dwie kategorie: faryzeuszy oraz pozostałych ludzi w tym celników, o czym mówią dwa wcześniejsze wersety: Słysząc to, wszyscy ludzie, jak również celnicy, przyznawali słuszność Bogu, będąc ochrzczeni chrztem Jana. Ale faryzeusze i znawcy prawa odrzucili radę boga sami przeciwko sobie, nie dając się przez niego ochrzcić.(Łk 7:29 – 30) Te dwie kategorie ludzi są sobie przeciwstawione. Jezus w tym fragmencie mówi o tym, że nieważne co kto zrobi, ci ludzie zawsze będą narzekać i stawać w oporze. Stąd porównanie do dziecinnego zachowania się oraz tego jak patrzyli na Jana Chrzciciela i Jezusa. Nie jest to tekst o wolnej woli, ani o zdolności do przyjęcia zbawienia, a jest to krytyka postawy faryzeuszy.
Światło w tej sprawie rzuca fragment z Ewangelii Łukasza: I błogosławił im Symeon, i powiedział do Marii, jego matki: Oto ten położony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, przeciwko któremu będą mówić (Łk 2:34) Ten podział, który Jezus rysuje w Ewangelii Jana, jest widoczny także tutaj, a jednak biorąc pod uwagę naturę proroctwa, wynika to z postanowienia woli Boga.
Biorąc to wszystko pod uwagę, w żaden sposób nie możemy powiedzieć, że faryzeusze udaremnili zbawczy zamiar Boga w stosunku do nich. Proroctwo wyraźnie pokazuje, że wolą Boga jest podział na dwie kategorie: tych co powstaną i tych co upadną. Po to Chrystus przyszedł na świat, by dla niektórych stać się „kamieniem potknięcia”. W 7 rozdziale Ewangelii Jana wyraźnie widzimy wypełnienie się tego proroctwa.
Kalwinizm uczy o niezdolności moralnej ludzkiej woli do podejmowania decyzji zgodnych z wolą Boga, a nie o braku zdolności człowieka do podejmowania jakichkolwiek decyzji. Teologia reformowana naucza, że człowiek jak najbardziej podejmuje decyzje zgodne ze swoją wolą, lecz ludzka wola jest poddana niewoli grzechu wobec tego człowiek pozbawiony łaski zawsze wybiera grzech.
Błędny wniosek jaki autor wyciąga to taki, że wg niego doktryna totalnej deprawacji pozbawia człowieka możliwości wyboru i czyni z niego bezwolnego robota. Doktryny łaski tego nie nauczają, ale autor chce, by czytelnik uznał, że tak właśnie jest. Nie wiem co stoi za motywacją autora, czy jest to tylko niewiedza czy też chęć kłamliwego przedstawienia nauczania reformowanego. Mam nadzieję, że to pierwsze, nie zmienia to jednak faktu, że coś takiego nie powinno mieć miejsca. Można się nie zgadzać z kalwinizmem, ale podejmując dyskusję należy to robić rzetelnie, przedstawiając to czego kalwinizm naprawdę naucza, a nie to co ktoś myśli, że naucza.
Koniec cz. II
Autor: Bogusław Jasiewicz